A miało być tak ładnie. Miałem wrzucić minifelieton pisany na megaraty, o braku czasu i czekaniu. Tak to jest, że właśnie ten brak czasu mnie dobił i zabrakło mi go na samą publikację. Teraz to już nie ma sensu, nie jest aktualny. Pisałem o ogólnie pojętym braku czasu, a paradoksalnym, długim i oczywiście irytującym oczekiwaniu zawartym w tymże braku.
Pierwszą pozycje mam już dobrze przekatowaną, jest miodna nieziemsko. Ma nieporównywalny klimat i styl w naszym kraju. Nie będę się kłócił jeśli ktoś powie mi, że ten album ma troche niedociągnięć, ale przecież nie ma rzeczy doskonałych. Jednym z nich jest kiepska książeczka, choć bardziej pasuje tu słowo "wkładka". Po front coverze spodziewałem się więcej.
Dzisiaj miało wyjść "M.A.S.K. EP" od Dziwnego Owocu... Niestety w USA, w okolicach bliskich chłopakom ze Strange Fruit Project jest na ten moment jakas 15:20 i nie ma jeszcze żadnego info w necie. Trudno sprawdzimy jutro. Tymczasem macie klip z nowego albumu.
Tak. Przejdźmy do
Kam Moye. Człowieka, który przesyłając mi jeden list zza oceanu sprawił mi dzisiaj taką niespodziankę, że jestem w szoku. Czekałem na tą paczkę od 3 tygodni. Dzisiaj otwieram skrzynkę, patrze jest paczuszka z z Charlotte, od
Reform School Music. Pierwsze co wprowadziło mnie w zachwyt i osłupienie to to, że gratisowo wpadł mi mixtape... i to chłopaku nie byle kogo. Zgaduj zgadula?! Zapewne pudło, bo nikt z Was nie pomyślał -
The Official !llmind Remix Album!!!!
Ochłonęliście? To dobrze, bo to co napiszę w następnej linijce może niektórych z Was strącić z krzesła. Otwieram pudełko ze "Splitting Image". . . zamarłem, pośliniłem palca, rzeczywiście rozmazuje się...... mój egzemplarz jest podpisany przez Kam Moye. Jestem w szoku.
Miłego!